Widok z okna






  Jeśli droga stanie się celem pogubimy wszystko. Gdy wyłączy się prąd i okaże się że chowaliśmy się za plecami kogoś w pędzie, może okazać się że stoimy w miejscu. W miejscu którym jest tylko Sahara złudzeń. Nie musieliśmy nawet być tego świadomi. To był po prostu zwykły "cień aerodynamiczny".
  Najgorszym scenariuszem jaki się materializuje jest po prostu fakt, że to było tylko biegające kółko. Energia była, owszem, ale tylko dla tego kto był z centrum tego koła. On korzystał z energii, a my z jego blasku. Z tym że ten blask generowały tysiące takich jak my. Biegających za czyimś ogonem chomików, lemingów czy po prostu.....
  Oczywiście nasz pęd słabnie, więc i blask energii wewnątrz słabnie. Jeszcze wystarczy jej temu w środku - nałapał się jej przez te wszystkie lata. Tylko że my stojąc przez bardzo długi moment w ciszy, mamy coś czego nigdy nie mieliśmy. Jest to czas, przymusowa medytacja. Wyjście z pod klosza nacisków, manipulacji i codziennej rutyny.
 Wnioski większość ma takie że dotychczasowi "prymusi" tracą rzecz podstawową: twarz. Z kolei osoby mało zauważane pokazują "swe skrywane przed Bogiem oblicze".*
  Nagle kurtyna opada i zauważamy kto celebrował pantomimę i jak dalej gra. Najczęściej jest to internetowy spektakl, a kibicują mu jemu podobni.
  Niestety szanse się wyrównały i nagle okazuje się że to co dotychczas było czyjąś domeną, nie różni się niczym od tysięcy okienek w sieci.
  Nagle ściema i kłamstwo, schowane nie raz za parawanem reklam i tabliczek na drzwiach gabinetów, ulatuje w ciszy. Wszystko zaczyna topnieć i płynąć, a szanse się wyrównują. Idzie nowe? Bynajmniej.
To zwykły powrót do normalności. I tak być powinno.
  Pomimo że to nie jest czas dla poetów.



*Beneath the Planet of the Apes. 1970. Movie.

Komentarze

Popularne posty