Sobota, dzień kota.

Pies szczeka, słońce świeci, paczka czeka na odbiór, a brzuch wypełnia obfite śniadanie. Organizm uwolniony od nałogu kawy, wreszcie może zrobić z sobą coś więcej, niż tylko starać się uzupełniać swoją równowagę magnezem.

Tak wiele rzeczy może wypełnić sobotnie popołudnie w oczekiwaniu na obiad. Ale można też nie robić nic, i w tej nicości poczytać książkę, by usłyszeć czyjś głos. Głos rozsądku. Oczywiście ciężko go odnaleźć gdy sto metrów dalej swoją patologiczną pieśń mruczy władca czterech ścian, z tatuażem od łokcia po obojczyk.

Co najważniejsze znalazłem te przecinki, jak mi się wydaje. Co będzie dalej, już wiem.

Bo gorzej już było.

Potrzebne się skreśli.

Komentarze

Popularne posty