Saturday. Studnia

 Spotykamy różnych ludzi. Jedni dużo gadają i nic nie robią, a inni tylko coś robią, nie umiejąc nic o tym powiedzieć. Inni kłamią "jak najęci", a jeszcze inni postępują według tego samego schematu. Znaczy schemat u wielu jest taki sam, ale oni nawet o tym wiedzą że go stosują, ponieważ się nawzajem nie znają.

Jedni są tacy, a inni są inni. Nie każdego można polubić, a niektórych żeby nie okazywać im braku szacunku, po prostu lepiej omijać szerokim łukiem.

Tak to jest. I tak to bywa.

Ale są i takie osoby, które wciąż mają zaciśnięte pięści. I nie dla tego, że są to agresywni ludzie.

Po prostu pod paznokciami mają wgniecione ślady piekła z którego wyszli. Ciężko się tego pozbyć, a jeszcze trudniej ukryć. Palce zdarte do krwi jeszcze są całe wilgotne. Pot wymieszany z krwią nie jest łatwo komuś pokazać. Ten kto wydrapywał się z piekielnej studni nie ma skłonności o opowiadaniu całego swojego życia.

Najgłośniej krzyczy najęty klakier. Tak głośno krzyczy, jak i kłamie. A srebrniki wpadają z łoskotem do jego prywatnej studni. Studni o śliskich i gładkich ścianach. Studni z echem szmaragdowych kłamstw.

Komentarze

Popularne posty