Czas przeszły ukradziony
W przestrzeni bez nazwy, gdzie czas tryumfu awansu społecznego, z przed kilku dekad, wciąż celebruje się bijąc ukłon w stronę wspomnienia tego, który to stworzył, następuje upadek.
Powolne zapadanie się w czas przeszły.
Namacalnym świadectwem są rozsypujące się chodniki, pamiętające jeszcze tysiące kroków porannych i popołudniowych zmian. Poranki i wieczory odmierzane sekwencjami zapalających się, i gasnących ulicznych latarni. Te latarnie już od dawna nie świecą, a czas ich świetności znaczą jedynie puste i powykręcane obejmy przeznaczone do wkładania w ich specyficzne konstrukcje różnokolorowych flag.
Ludzie przeszli i odeszli. Zapadli się w czas przeszły. Historia ich kiedyś prześwietli, gdy nie będą mogli się bronić, lub oni sami zwyczajnie schowają się pod osłonę zbawczego "cudu niepamięci".
Czas mija, a przeszłość pięknieje. Nie liczy się kto postawił tron kacyka, lecz kto w nim siedział.
Zbudowano nową tożsamość, na wymazaniu prawdziwej.
Niestety awanse społeczne dokonywane w jedno dziesięciolecie mają to do siebie że nie mają żadnych stabilnych podstaw. Zburzy je chciwość, pazerność lub zwykła pycha i myślenie życzeniowe zrodzone w sieni.
Tarzanie się we własnym sukcesie ukazuje swego rodzaju specyficzną "agonię szczęścia".
Spalenie się swoim własnym żarem to opcja pudrowania rzeczywistości.
Jedyne co można zrobić to dać szansę komuś nowemu.
Ale jak to przegryźć, jeśli trzeba by się podzielić tym co się wie, lub co się ma.
Niestety okazuje się że to co się ma to tylko wspomnienie. Bo nowy kiedyś chodnik zarósł i nie miał kto się nim zająć - gdy my w błogiej swej niewiedzy, tarzaliśmy się w sukcesie naszego awansu.
Awansu który się dokonał w czasie skoku...
Z podłogi na dywan.
Komentarze
Prześlij komentarz
Proszę bez agresji.