Kiosk

Do pracy mam na 7.30.
I dobrze  by było, być na czas, bo trzeba obgadać kilka tematów przed 8 rano. A jak coś się odłoży na potem to znając życie, te potem przemieni się w nigdy i obrośnie pajęczyną zroszoną kurzem.
Potem niby przypadkiem wpadnie za szafkę, i znajdzie to za rok kontrola. Oczywiście niespodziewana, ale za to taka, która pierwsze co zrobi to zacznie odsuwać meble. No i wtedy kłopoty murowane. Ale teraz szybko. Do kiosku.
Ooo, mam szczęście. Jest otwarty i kolejki nie ma. Super. Zdążę wszystko załatwić przed pracą.
- Dzień dobry, Pani.
- A, dzień dobry. Witam. Czym mogę służyć?
- Chciałbym zmienić poglądy.
- Oczywiście. Już służę uprzejmie. Który formularz podać?
- A ten biały. Bardzo proszę. Gdzie mam podpisać?
- A tu ma dole. Proszę podać jeszcze tylko numer PESEL.
- A znaczków skarbowych nie potrzeba kupić???
- A nie, do białych nie.
 Pani kioskarka znacząco mrugnęła tylko okiem i pobieżnie sprawdziła zgodność wpisanych danych, z tymi z dowodu.
Nawet nie powiedziała dziękuję.
Trzask zamykanego przed nosem okienka wywołał na moim ciele gęsią skórkę.
Wiem. Mam przejebane. Nic to. Jutro też jest dzień.
A ciekawe że białych leżała na stole cała kupka. Czyżby "kapitulacja" była hańbą? Nie wiem. Tak tego nie odbieram. Przecież lubię patrzeć na swoje odbicie w lustrze.
Szkoda tylko że od jutra jedyne lustro jakie zobaczę to będzie te w toalecie celi.
Hmm. Trudno.
Ale podobno mają tam WIFI.

Komentarze

Prześlij komentarz

Proszę bez agresji.

Popularne posty