Kolorowe klapki

  Kolorowe klapki nie uwłaczają mężczyźnie, zwłaszcza jeśli jego zdarte stalą dłonie mają kolor delikatnego różu. Czasem ten delikatny róż rosi się czerwienią, jeśli trening przekroczy barierę bólu.  Róż poprzedza czerwień krwi, ponieważ wiśniowa krew sączy się tylko z delikatności różu.
 I kiedy jestem zmęczony, a moje oczy potrzebują kolorów zakładam po prostu kolorowe klapki. Bo ile można się gapić na odcienie matowej czerni i głębie zieleni. Zresztą takie kolory nie odbijają nawet jednego muśnięcia słońca, mieniącego się refleksami na powierzchni przedmiotu.
 I w sumie to tylko w takich "klapencjach" da się chodzić kiedy po człapaniu w ciężkich butach odpadają paznokcie, a skóra ma przetarcia i bąble. Zawartość  bąbla czasem warto odciągnąć strzykawką, bywa zabawnie. Gorzej kiedy skarpetki są wilgotne od potu zmieszanego z krwią.    Troszkę ciężko wtedy iść nawet po zakupy. No i strasznie kłuje. Zwłaszcza kiedy na rany założy się nowe skarpetki. Nie lubię plastrów i sztucznej skóry. Organizm może skutecznie oduczyć się odporności. Poza tym tak trzeba mieć rozchodzone buty i dobrane skarpetki żeby wszystko działało.
  Kiedyś spotkałem człowieka, który za wszelką cenę chciał mieć suche stopy czy może skarpetki - nie wiem. W każdym razie sporo czasu nosił reklamówki na stopach. No i wyszedł z tego niezły dramat. Nawet stać nie mógł. Leżał i kwiczał. A jego odparzone podeszwy mogły by zostać okładką czegokolwiek. No bywa i tak. Dla tego też lubię odpoczywać w kolorowych klapkach. Mogą być nawet tęczowe.

  Dawno temu czytałem relację o tym jak mądrzy żołnierze w czasie Wielkiej Wojny, tuż przed swoim namiotem, układali kolorowe płytki. I nie dla siebie - lecz dla swojej głowy. Oczy po prostu potrzebują kolorów.

Komentarze

Popularne posty