W lewo? A może w prawo?

 Rozwidlenie dróg nie ma odcienia szarości. Idziesz w lewo, lub idziesz w prawo. Plus, albo minus. Tu, albo tam. W dwie strony naraz iść nie można. Każda z dróg to inna historia. Można też zawrócić.

W życiu raz poznałem człowieka, który nie wybrał żadnej z dróg. Dosłownie stanął samochodem, tuż przed rozwidleniem. Zamurowało mnie. Dosłownie. Nie wybrał nic, a jak się potem okazało był alkoholikiem. Jak jechał autem, to na trzeźwo. Ale jak już uczciwie skończył jazdę, to dwa razy nie trzeba go było namawiać. Można więc zrobić i tak. Stanąć pośrodku, i owinąć się kokonem ulepionym kuponami odcinanymi z osi własnego losu. Uwić sobie gniazdo pośrodku życiowego wyboru. Zastygnąć. Lewitować pod przydrożną wiatą. Głosić pośrednie racje. Kontemplować nadzieję. Snuć bajki. Znaleźć sobie słuchacza. Może zostanie ze mną? Uwierzy w to, na co nie było odwagi, a teraz już za późno...


W odcienie szarości.

Komentarze

Popularne posty