Spalony teatr

Kurtyna się wygina,

Obracam się, w napięcie.


Spostrzeżenia rysują się w linie,

Owacje, będą w przerwie na kawę.


Wyreżyseruj mi życie,

Tak pięknie tworzysz scenariusze.

 

Oddając przedostatni oddech,

Odechciewa mi się, witać słońce, na moment przed świtem.

 

Mam dosyć, tej okropnej kawy, pozbawionej resztek cukru,

A powyżej uszu, smaku soli w ustach. 

 

Chcę wynegocjować od życia, zawieszenie broni,

Jest to jedyna cena mojej roli, na jaką mnie jeszcze będzie stać, zanim klasnę.

 


Nie przejmuj się tak, bo wszystko to w końcu minie. Przepłynie jak woda. Tylko jej nurt, jest wieczny.


Komentarze

Popularne posty