Opowieść PRIMA APRILISOWA

 Pod koniec lat 90 stojąc sobie na trawniku należącym do Aeroklubu w Białymstoku, ujrzałem szybko poruszające się auto. Tak ja szybko jechało, tak i szybko zatrzymało się. W otwartym oknie wypełnionego gawiedzią osobowego auta, pojawiła się śniada krzycząca głowa, o bujnej czarnej czuprynie.

-Gdzie ten Boeing???

-Jaki Boeing? -odparłem zdumiony.

-No ten co lądował awaryjnie na lotnisku. W radiu mówili!

-.....

Moje zaskoczenie, przeszło w zdumienie, by za moment wybuchnąć śmiechem.

-Panie. Dziś 1 kwietnia. Prima aprilis.

-Aaaa...

Jeszcze słyszę ten zawiedziony ton jego głosu.


Komentarze

Popularne posty