Pomiędzy gwiazdami, w kierunku czarnej dziury
Wśród połyskujących łysin głów parasoli, nie mamy szans na rozwinięcie skrzydeł.
Słuchając syren, które wyją w naszej chęci do działania, czekamy na odpowiedni moment.
Biorąc poprawkę na dobre maniery, brak poczucia humoru, i nieskończoną głupotę sprytnych Nikodemów Dyzm, brniemy w naszej pracy po kolana. Zbiornik retencyjny twórczości wypełnia się po brzegi.
Żagle nie są już nam potrzebne, a nawet zbędne.
Limit szczęścia wyczerpał się wraz z ostatnią wygraną bitwą.
Ratuje już nas tylko nabyte doświadczenie.
Dokujemy!
Komentarze
Prześlij komentarz
Proszę bez agresji.